Jeszcze chandra czy już depresja?
Depresja i chandra stanowią synonimy tzw. „dołka” i obniżonego nastroju, jednak w języku specjalistycznym depresja jest pojęciem oznaczającym zespół specyficznych objawów chorobowych. Na depresję w sensie choroby składa się szereg odczuć i stanów powodujących silny dyskomfort u osoby nią dotkniętej. Na pierwszy plan wysuwa się silny smutek, który znacznie różni się od smutku przeżywanego przez osoby zdrowe. Ponadto, osoba w depresji ma znacznie mniej życiowej energii, co przejawia się w braku sił fizycznych, w spadku motywacji do działania, trudnościach z myśleniem, koncentracją i reagowaniem na bodźce płynące z otoczenia. Depresję można także rozpoznać po tym, że chorego przestają cieszyć rzeczy czy aktywności, które wcześniej sprawiały radość i przyjemność. W depresji zmienia się również myślenie, tj. towarzyszyć zaczyna coraz częściej poczucie winy, poczucie niższości i myśli samobójcze. Dostrzec można też zmiany na płaszczyźnie emocjonalnej, takie jak wzmożony lęk. Poza tym, chory może cierpieć na bezsenność oraz obserwować u siebie spadek wagi i apetytu.
Na chandrę mogą składać się niektóre z wymienionych objawów, jednak tym, co istotnie różni chandrę od depresji jest nasilenie symptomów i czas ich trwania. Depresja utrzymuje się tygodniami, podczas gdy chandra trwa klika-kilkanaście godzin. Jeśli chodzi o nastrój, to w depresji jest on trwale obniżony i stały, a dojmujący smutek jest doświadczeniem nie przypominającym żadnego odczuwanego wcześniej uczucia W chandrze przeciwnie- występuje zmienność nastroju, istnieje też możliwość rozweselenia osoby, zwrócenia jej uwagi na bodźce płynące z otoczenia. Chandrze nie towarzyszą zwykle myśli samobójcze, zaburzenia snu, łaknienia czy też ogólny spadek energii, który uniemożliwiałby codzienne funkcjonowanie.
Kolejna istotna różnica pomiędzy chandrą a depresją to czynnik wywołujący obniżenie nastroju. W depresji trudno o wskazanie takiego, podczas gdy w chandrze zazwyczaj wiemy o jej przyczynie i zachowujemy wiarę w to, że nasz stan jest tymczasowy. W depresji natomiast dajemy wiarę depresyjnemu światu, który wypełnia każdą chwilę naszego życia i nie mamy nadziei, że ból duszy kiedykolwiek się skończy.
Przy okazji jesiennej pory warto wspomnieć także o depresji sezonowej, która zbiera obfite żniwo każdego roku. To szczególny wariant przebiegu zaburzeń nastroju. Wbrew pozorom sezonowa depresja dosięga ludzi młodych, a zwłaszcza kobiety, w rejonach, w których w okresie jesieni/zimy brak jest światła słonecznego. W miesiącach tych mniej czasu spędzamy na świeżym powietrzu,. Kiedy wychodzimy rano z domu, na dworze jest szaro, a kiedy wracamy, jest już ciemno. Taka aura bardzo źle wpływa na nasz organizm. Spada poziom energii, czujemy się ospali. Objawy te najczęściej bagatelizujemy przypisując je lenistwu lub wspomnianej chandrze. Jednak warto być czujnym na takie alarmy, gdyż mogą to być pierwsze objawy depresji sezonowej, która choć trwa około 3-4 miesięcy potrafi być bardzo trudna w przeżywaniu.
Pamiętajmy, że między chandrą a depresją granica jest bardzo cienka, jednak chandra mija samoistnie, natomiast depresja jest chorobą i tutaj nie pomoże już ciepła owocowa herbata czy serial komediowy. Dlatego jeśli obserwujesz u siebie lub bliskiej osoby niepokojące objawy – reaguj! Depresja stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia.