Jak zaspokajać psychologiczne potrzeby dziecka? Trzy rzeczy, które może i powinien robić każdy rodzic
Całość obowiązków, które spoczywają na rodzicu, jest niewyobrażalnie duża – mama i tata (albo inni opiekunowie dziecka) odpowiadają nie tylko za to, aby mały człowiek był bezpieczny, ubrany i najedzony. To w ich gestii leży to, aby znał dobre maniery (tzw. „potrafił się zachować”), a także – a w zasadzie przede wszystkim – aby potrzeby dziecka były spełnione, aby czuło się ono dobrze samo ze sobą, miało dobre warunki do rozwoju i jak największą szansę na bycie w przyszłości szczęśliwym dorosłym człowiekiem. O tym, jak wychowywać dziecko i budować z nim dobrą, bliską więź, powstały już całe książki. W krótkim tekście ciężko jest zawrzeć przepis na wystarczająco dobre rodzicielstwo, jednak faktem jest, że istnieją pewne podstawy, o których powinien pamiętać każdy opiekun w swoim kontakcie z dzieckiem, niezależnie od wieku pociechy.
Niżej opisane zachowania i postawy względem dziecka, które zawsze warto mieć na uwadze, zostały opisane przez najwybitniejszych psychologów i pedagogów minionych dekad. Dziecko, którego rodzic o nich pamięta (oczywiście między innymi), ma znacznie większą szansę wykształcić w sobie tzw. bezpieczny styl przywiązania: czyli najbardziej adaptacyjny i sprzyjający harmonijnemu rozwojowi, a także budowaniu satysfakcjonujących i bliskich przyjaźni oraz związków romantycznych w późniejszym życiu.
Odzwierciedlanie
Samo określenie brzmi bardzo fachowo, ale w rzeczywistości jest to coś, czego potrzebuje każdy z nas; w szczególności dzieci, lecz dorośli także. Zdecydowana większość z nas odzwierciedla też innych, nawet nie zdając sobie z tego sprawy i nie wiedząc, że tak to się nazywa.
Mówiąc najprościej, odzwierciedlanie polega na sygnalizowaniu rozmówcy, że słyszymy go, widzimy jego emocje i uważamy je za ważne i uprawomocnione. W przypadku dziecka odzwierciedleniem będzie zarówno komunikat „Ale się cieszysz! Chyba bardzo czekałeś/aś na nasze wyjście na spacer, co?”, jak i „Widzę, że się bardzo wystraszyłeś/aś, że płaczesz. Wiem, to co się stało, było bardzo nieprzyjemne”. Kiedy dziecko słyszy taki komunikat, to po pierwsze czuje się widziane i rozumiane, a po drugie – uczy się, że zarówno pozytywne, jak i negatywne emocje istnieją i nie trzeba się ich bać, a każdą trzeba po prostu przeżyć. Kiedy jest ono odzwierciedlane, podstawowe potrzeby dziecka są zaspokajane, a to znacznie zwiększa jego szansę na stanie się w przyszłości uczuciowym, ale i stabilnym psychicznie dorosłym, które potrafi dawać zdrową miłość zarówno sobie, jak i innym. Odzwierciedlanie jest najlepszą alternatywą dla tego, co jako dorośli mówimy czasem „z automatu”, czyli na przykład „przestań tak podskakiwać, na zwykły spacer wyszliśmy”, albo „nie płacz”. To ostatnie bardzo często wypowiadamy w dobrych intencjach. Zamiast pocieszać dziecko, mając na celu to, aby jak najszybciej przestało płakać, lepiej jednak zauważyć jego smutek i pozwolić mu go wyrazić.
Warto też podkreślić, że nie ma nic dziwnego w tym, że rodzicom często ciężko jest odzwierciedlać dziecko, w szczególności wtedy, gdy nasi opiekunowie nie zauważali naszych emocji albo zachowywali się tak, jakby były one czymś złym. Odzwierciedlanie można jednak ćwiczyć, zaczynając od siebie: zawsze warto przyjrzeć się najpierw sobie i swojemu samopoczuciu, nazwać własne odczucia, a następnie spróbować zaopiekować się tym, co czuje dziecko. Jeśli dalej mamy z tym trudności, warto pomyśleć o psychoterapii, która pozwoli nam uzupełnić to, czego sami nie dostaliśmy, a co w efekcie trudno jest nam dawać własnemu dziecku.
Zainteresowanie (pamiętając o autentyczności)
Wedle jednego z modeli psychologicznych, podstawowe potrzeby dziecka – a co za tym idzie, obowiązki rodzica – są trzy: wsparcie emocjonalne, aprowizacja (czyli zaspokojenie materialnych potrzeb) oraz zainteresowanie. To ostatnie można rozumieć szeroko. Dziecko potrzebuje od nas przede wszystkim zainteresowania w sensie autentycznego zaciekawienia tym, co do nas mówi, co robi. Możemy okazywać zainteresowanie zarówno poprzez uważne słuchanie tego, co pociecha opowiada, jak i zadawanie jej pytań nie sprowadzających się tylko do tego, co działo się w szkole czy przedszkolu, a pogłębiających temat: co dzisiaj najbardziej Ci się spodobało, a co najmniej? Czego się dziś nauczyłeś/aś? Poświęcenie 100% swojej uwagi dziecku (bez telefonu i obecności innych rozpraszaczy) choćby przez kwadrans dziennie potrafi czynić cuda. Mądrze okazywane zainteresowanie to także podążanie za dzieckiem i próba spojrzenia na świat jego oczami. Świetną ku temu okazją jest spacer, połączony ze zwracaniem uwagi i komentowaniem tego, co pokazuje nam dziecko, na co reaguje emocjami. Mówi się, że dzieci są najlepszymi nauczycielami tego, co my po dorosłemu nazywamy mądrze mindfulnessem lub uważnością 😊
Mówiąc o zainteresowaniu, nie można jednak zapomnieć o autentyczności. Chodzi o to, aby pokazywać dziecku, że to, co jest ważne dla niego, jest i ważne dla nas. Nie oznacza to też jednak stuprocentowego podążania za pociechą czy wyrażania entuzjazmu dla każdego pomysłu i przyjmowania każdej propozycji zabawy. Warto już od najmłodszych lat mówić dziecku, w jaki sposób my patrzymy na świat, co podoba się nam. Komunikat, że nie mamy ochoty bawić się w X, bo na przykład jesteśmy zmęczeni, ale za to chętnie poczytamy z dzieckiem książeczkę, również będzie dla pociechy ważny – po pierwsze pozwoli jej budować tzw. teorię umysłu, czyli świadomość stanów emocjonalnych innych ludzi i tego, że mogą się różnić od jej własnego. Po drugie pozwoli jej zauważyć, a z czasem docenić naszą autentyczność i nauczyć się znosić frustrację. Już kilkadziesiąt lat temu Heinz Kohut, jeden z najważniejszych reprezentantów psychoanalizy, opisał to, co wystarczająco dobry rodzic powinien dawać dziecku: powinien dostarczać zarówno (między innymi) optymalnych frustracji, jak i tzw. głasków (czyli okazywać dziecku czułość, odzwierciedlać je). I jedno, i drugie jest dziecku potrzebne do harmonijnego rozwoju.
Dawanie wyboru
Dziecko staje się w pewnym stopniu istotą autonomiczną już od momentu narodzin. Zadaniem rodzica jest powoli zwiększać jego niezależność: najpierw zostawiając je samo w pokoju, później posyłając do przedszkola, następnie na pierwsze kolonie i tak dalej. Potrzeby dziecka związane z autonomią, które z każdym kolejnym etapem rozwoju wzrastają i się rozwijają, obejmują także jego pragnienie samodzielnego dokonywania wyborów. Ważne jest, aby – ilekroć jest to możliwe – pokazywać dziecku, że to dobre i naturalne, że chce samo decydować i w miarę możliwości dawać mu ten wybór. Oczywiście czasem to dorosły musi zadecydować i zabrać dziecku nożyczki, którymi chciało pociąć firanki, albo zabronić czegoś, co jest niebezpieczne albo na co nie jest jeszcze gotowe. Starajmy się jednak dawać dziecku możliwość wyboru we wszelkich możliwych, innych kwestiach. W przypadku dwulatka może to być decyzja odnośnie koloru sweterka, w który się dziś ubierze, tego, jakie ubranie nałożymy najpierw, albo która nóżka jako pierwsza ma wejść do spodenek. Starszemu przedszkolakowi możemy pozwolić wybrać to, co zje na obiad (spośród dwóch możliwości), a dziecku w wieku szkolnym to, którą pracą domową zajmiemy się jako pierwszą. Nastolatek może zaś sam zdecydować, czy chce próbować poprawić ocenę semestralną, czy chce spędzić ten czas, który mógłby poświęcić na dodatkową naukę, inaczej. Bo choć może wydawać nam się (często słusznie), że to my zadecydujemy najlepiej, absolutnie zawsze dojdzie do momentu, w którym dziecko będzie musiało zacząć decydować samo. Zadaniem rodzica jest przygotować je także do samodzielnego dokonywania wyborów – i popełniania błędów.
Przeczytaj także:
Wczesne oznaki autyzmu a prawidłowy rozwój dziecka
Jak rozmawiać z dzieckiem (nie tylko) w czasie pandemii?